|  | projekty: | technika:cyfrowy montaż fotograficzny
 format:
 12 panoram - szerokość od  400 cm do 1200 cm
 (w zależności od panoramy), wysokość 120 cm (stała)
To  samo niebo...  Format  panoram wybralam celwo. W założeniu miały to być prace wielkie, takie których  nie da się ogarnąć jednym spojrzeniem. Podobnie jak w świecie realnym, widz  jest w stanie zobaczyć tylko jego fragment. Fotografowane chronologicznie,  zawsze z tego samego miejsca, wprowadzają element ruchu, tak jak pojedyncze  klatki filmu - zatrzymane, zaklinają czas. Brak pór roku i jednolitego  oświetlenie sprawia wrażenie, jakby fotografie wykonane były w krótkim czasie.  W rzeczywistości był to proces trwający ponad dziesięć lat. Chronologia i  celowość wyboru miejsc, podporządkowane są jedynie przekazowi emocjonalnemu.  Wartość dokumentalna, o ile bardzo istotna, jest tu jedynie produktem ubocznym.        W  pracach używam techniki mieszanej. Punktem wyjścia była fotografia analogowa,  cyfrowo przetwarzana, deformowana i miejscami wręcz przekłamana. Końcowym  efektem obróbki są prace wręcz malarskie. Na ostatnich panoramach każdego  cyklu, pojawiają się odręcznie pisane, krótkie teksty (notatki), jak fragmenty  wspomnień nabazgrane na gazecie, jak wpisy do pamiętnika, jak napisy na ławkach  lub na murach. Te osobiste wspomnienia, przez skrótową enigmatyczną formę,  stają się uniwersalne. Notatki pojawiają się na ostatnich panoramach  ukazujących stan współczesny miejsc fotografowanych, choć odnoszą się do  wspomnień z czasów, które dawno odeszły, mimo to pozostają aktualne.      Projekt  „To samo niebo nad Polkowicami“ zaczął się od momentu, kiedy przechodząc  opuszczonym, do połowy już rozebranym rynkiem mojego miasta poczułam, ze coś  odchodzi, że muszę starać się ocalić to od zapomnienia. Tętniące życiem miejsce  mojego dzieciństwa stało się nagle zimne i puste jak kulisy teatralne.      Nieświadomie  fotografując kolejne etapy zmian w rynku, stałam się świadkiem, powstawania  nowej historii.      Na  cmentarzu moich wspomnień, powstało nowe miasto. Czy wróci tu kiedyś życie i  powstaną nowe wspomnienia? To pytanie zadawałam sobie fotografując mój rynek,  przez wiele lat. Obiektywem mojego aparatu obserwowałam budowę małego  “Disneylandu“. Powstała dokładna kopia dawnej architektury, tylko lepsza,  czysta i sterylna, bez dawnych mankamentów. Ale również bez żadnej historii.        Nie  było moją intencją stworzenie dokumentacji przebudowy rynku miasta. Moja praca  opowiada historię. Historię mojego dzieciństwa, powroty do dawnych miejsc,  które już nie istnieją, a które pozostały w mojej pamięci. Wracam do nich  patrząc w niebo, które tu gdzie teraz mieszkam, jest wciąż takie samo. Pokazując  dwa elementy, czarno-białą sylwetkę martwej architektury w ciągłym procesie  zmian i błękitne, idealne, zawsze to samo niebo, przeciwstawiam sobie  pierwiastek ludzki, jako kruchy i niestały i pierwiastek boski jako niezmienny  i w swej trwałości niosący nadzieję. Hiperrealistyczne niebo staje się  pomostem, między moją historią, a przyszłością, czyli historią jeszcze nie  zapisaną.    |  |